Unia Europejska
Kolejny raz wymysły UE spowodowały u mnie atak furii, który koniec końców doprowadził do spisania kilku przemyśleń. Spisuję je, puki jeszcze UE nie zabrania myśleć i wyrażać własnych opinii…
Czemu w UE nie można legalnie kupić dzieł Hitlera? Czemu nie będzie można kupić papierosów miętowych, ale kiełbasę z papierem toaletowym jak najbardziej?
Akt I. Założenie UE i przykrywka
7 marca 1936 roku przed Niemieckim Reichstagiem Adolf Hitler powiedział: „Mieszkańcy Europy stanowią na Świecie jedną, wspólną rodzinę. Dlatego wyobrażenie, że w tak ograniczonym „domu”, jakim jest Europa, utrzymanie różnego porządku prawnego i różnych wartości dla jednej wspólnoty mieszkańców, jest wyobrażeniem fałszywym.”. Jak dla mnie to nic innego jak podwaliny pod założenie Unii. Czemu zatem Unia, która tak bardzo dba o ochronę praw autorskich nie odda czci Adolfowi? Czemu chociaż nie wspomni skąd pomysł na jej powstanie? Może dlatego, by nie pokazać, że założyciele popełnili plagiat… a może udało by się doszukać dalej idących wniosków?!
Skoro już Unię mamy założoną, to może zobaczmy do jakiego świata nas prowadzi…
Akt II. Ochronimy Cie, bo jesteś głupi!
W pewnym portalu przeczytałem informację o tym, iż produkty tytoniowe mają wyglądać i smakować jak tytoń, nie będą mogły mieć żadnych dodatków smakowych a opakowania mają zostać ujednolicone – 75% opakowania ma stanowić informacja o szkodliwości. Dodatkowo z opakowań mają zniknąć znaki towarowe. Jak można przeczytać w artykule (a na co dowodów częściowo dostarczyła już sprawa „dopalaczy”) budżet straci wpływy z akcyzy, palacze stracą możliwość wyboru (chyba, że pojawią się papierosy „kolekcjonerskie”) i stracą na bezpieczeństwie – nigdy nie wiadomo jakie gówno znajdzie się w papierosach produkowanych w piwnicach przez domorosłych chemików…
Skoro Unia tak o nas chce dbać, byśmy byli zdrowi, to czemu dopuszcza do stosowania takie ilości sztucznych dodatków do żywności? Dlaczego Unia nie zabroni wypełniania „kabanosów” papierem toaletowym? Dlaczego nie mogę pojechać na wieś i kupić normalnego, świeżego, niepasteryzowanego mleka prosto od krowy? Dlaczego nawet kupując sól kuchenną muszę zwracać uwagę, czy faktycznie zawiera sól? I dlaczego nie mogę kupić banana, który miał by uszkodzoną skórkę na powierzchni większej niż 4cm2?
Można założyć, że UE chce zapewnić nam ochronę przed złymi ludźmi, którzy chcą nas oszukać. Można założyć, że nie musimy się na wszystkim znać. Czy jednak powinno się zakładać, że człowiek jest istotą pozbawioną inteligencji? Czy jednak możemy mieć pewność, że sama Unia nie dąży do oszukania nas?
Czemu Unia zabrania mi pożyczania ludziom pieniędzy na ogromny procent? Wolny rynek, który niby jest tak promowany przez Unię powinien sam regulować zarówno warunki handlu jak i jakość towarów i usług na tym rynku. Skoro ktoś chce pożyczyć ode mnie 1 000 zł wiedząc, że będzie musiał za rok oddać w zamian 1 000 000 zł, to czemu miałby tego nie zrobić? Bo Unia zakłada, że teraz ten tysiąc nie jest wart miliona za rok. Skąd taka wiedza? Znikąd! Unia zakłada coś innego – że ludzie nie potrafią czytać i są bezrozumni, więc trzeba ich chronić przed nimi samymi…
Akt III. Adolf zły? A może jednak wzór którego nam brakuje?
Miałem dziś prawdziwą przyjemność oglądać program historyczny prezentujący Hitlera od nieco odmiennej strony niż obozy koncentracyjne (i ja z tej innej strony na niego spojrzę).
Program ten pokazywał Hitlera jako człowieka, za którym poszedł cały naród. Pokazywał człowieka na którego przemówienia przychodziły tysiące młodych ludzi gotowych oddać życie za idee które głosił. Ludzi, którzy wierzyli, że ten właśnie człowiek – Adolf Hitler – jest w stanie poprawić ich życie i uzdrowić kraj. Czy dzisiaj ktokolwiek widział, by na przemówienia jakiegokolwiek polityka przyszły choć raz podobne tłumy młodych ludzi? Czy w dzisiejszych czasach mamy za kim iść? Czy ktokolwiek jest w stanie przedstawić plan naprawy syfu w którym przyszło nam żyć? Obawiam się, że na wszystkie te pytania odpowiedzią jest „NIE!”.
Podczas jednego z przemówień Hitler powiedział: „Może nie darujecie mi wymazania partii marksistowskiej, ale przyjaciele – wymazałem też wszystkie inne!”. Gdy zastanowić się nad tym zdaniem dokładniej, to dzisiaj jesteśmy w identycznej sytuacji – nie mamy realnej możliwości wyboru, bo jest tylko jedna opcja. Istnienie wielu partii politycznych i wybory co kilka lat mamią nas, że wybranie innej partii cokolwiek zmieni. Prawda jest taka, że jest jedna partia, popierana przez mniejszość, rządząca wszystkimi i wszystkich mająca gdzieś. Jakiejkolwiek „nowej” partii byśmy nie wybrali, to znajdą się w niej znane już nazwiska.
Hitler chciał udoskonalenia Niemiec. Chciał uczynienia Niemiec potęgą gospodarczą. Chciał by ludziom żyło się po prostu lepiej. Czy z punktu widzenia Niemca żyjącego w latach 30′ ubiegłego wieku było to coś złego? Nie! To, że Adolf stosował inżynierię społeczną by poruszać tłumy nie jest tajemnicą, ale tak samo nie jest tajemnicą, że choć czasem drastycznymi krokami, to pchnął Niemcy w kierunku dobrobytu. Czy zatem jego zachowanie było złe? Czy gdyby Hitler chciał takiej poprawy dla całej Europy, to dzisiaj też byśmy go źle wspominali? Nie wiadomo.
Dzisiaj jesteśmy kontrolowani w o wiele prostszy sposób niż inżynieria społeczna. Dzisiaj – w dobie mediów – o wiele prościej jest zastosować odwrócenie uwagi. Przy ilości informacji jaka każdego dnia się pojawia nie trudno coś przeoczyć – zwłaszcza, gdy informującemu nie zależy by informacja się przebiła.
Akt IV. Prawo
Zarówno UE jak i III Rzesza stosują prostą zasadę – jeżeli coś co chcemy jest niezgodne z prawem, to powinniśmy zmienić prawo. Czy prawo nie powinno być takie samo dla wszystkich? Powinno być. Niestety „prawo jest dobre gdy ja je stosuje, ale nie gdy stosuje się je przeciwko mnie”.
Dlaczego jako człowiek rozumny i świadom swych czynów i ich konsekwencji nie mogę się truć papierosem o smaku czosnku pakowanym w różowy celofan? Dlaczego nie mogę jeść surowego mięsa ze świni ubitej przez sąsiada z surowym żółtkiem od kury z mojego własnego ogródka i ogórkiem od babci z placu targowego, która tego ogórka wyhodowała sama na działce, a później sama ukisiła we własnym domu? Nie mogę, bo prawo, które powinno pomagać w problemach tylko je piętrzy.
Ludzie mają problem z przestrzeganiem podstawowych nakazów moralnych takich jak Dekalog czy osiem „Naprawdę wolałbym byś nie…”, a mieli by stosować się do 363 artykułów Kodeksu karnego, 1088 artykułów Kodeksu cywilnego, i milionów artykułów w pozostałych kodeksach, ustawach i prawach… By prawo miało sens bytu musi być proste – nie tylko w sensie zrozumiałe dla wszystkich, ale także w sensie treściwe. Prawo jakie mamy obecnie jest całkowitym zaprzeczeniem obu tych sensów, a przez to jest złe.
Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm.
Papież Jan Paweł II
Doskonałym przykładem na totalitarność UE jest chociażby wprowadzenie żarówek energooszczędnych jako lepszych i – o zgrozo! – bardziej ekologicznych. Zmiany wprowadzono „bo tak” nie przejmując się ani ludźmi, ani ekologią. Kompaktowa lampa fluorescencyjna – bo tak się ten wynalazek nazywa – zawiera przeciętnie 5mg rtęci. Rozbicie rozgrzanej żarówki może zatem doprowadzić do śmiertelnego stężenia tego pierwiastka w powietrzu (bezpieczne stężenie to mniej niż 0.05mg/m3). Żarówki energooszczędne muszą być utylizowane by nie zaszkodzić środowisku. A co z żarówkami żarowymi? Szkło, stalowy drut i gwint, wolframowy drucik i próżnia lub gaz obojętny. Gdy się zbije, to nic się nie stanie. Czy nie bardziej ekologicznym było by kładzenie nacisku na likwidację elektrowni węglowych i pozostawienie zwykłych żarówek? Tylko kto by na tym zarobił?
Kolejnym krokiem ku ekologii będzie wprowadzenie super ekologicznych samochodów elektrycznych – zasilanych energią elektryczną. Problem który tu będzie przemilczany, to to, że prąd do ich ładowania będzie pochodził ze spalania kopalin, a zainstalowane w nich akumulatory z tonami toksycznych substancji będą starczać na góra kilka lat eksploatacji. Co później? To nie ma znaczenia – tym zajmie się kolejna zmiana posłów, deputowanych, czy jak ich zwał…
Akt V. Brak wyboru
Kolejny dowód na zbyteczność władz tworzących prawo dla prawa to ich koszt. Obecnie ponad połowa efektów pracy ludzkiej jest przekazywana na rząd i jego służby pilnujące chorego prawa – przez co bezpośrednio pracujących stać na mniej. Dlaczego jako pracującemu zabierana mi jest ponad połowa owoców mojej pracy? Dlaczego muszę płacić na szpitale z których nie korzystam, bo nie ma dla mnie w nich miejsca. Dlaczego chcąc mieć telewizor muszę płacić abonament radiowo – telewizyjny, który idzie na TVP, kiedy ja chcę oglądać np. tylko stacje zagraniczne? Dlaczego muszę płacić na policję, która nie zapewnia mi bezpieczeństwa, a której się obawiam – bo nie wiem za co mnie ukarzą – bo do grupki „dresów” nie podejdą bo się boją, a norma mandatów musi być zrealizowana.
Taki sam problem dotyczy polityków – wybieramy partie polityczne podczas wyborów, ale ludzie w nich krążą ci sami, więc wyboru i tu brak.
Czemu nie mam możliwości wyboru, skoro na to wszystko pracuję? Czy powinienem zostać bezrobotnym i zaproponować to wszystkim innym pracującym?
Akt VI. Epilog
Moim zdaniem zarówno UE jak i nasz rząd powinny się rozwiązać – by wszyscy mogli zacząć żyć normalnie… Czemu nie zostawić władzy? Bo celem władzy jest więcej władzy.