Wolność… kocham i rozumiem…
Wczoraj mój przyjaciel wyjechał do Holandii na pół-roczny kontrakt… Gdy mu mówiłem „Wyjedź! Nic Cie tu nie trzyma! Tam jest o wiele lepiej!” nie wiedziałem, że jednak jest coś co trzyma na miejscu – ludzie… i to już nie chodzi o samą osobę wyjeżdżającą – ona ma zbyt wiele wrażeń na początku by o tym myśleć, a później już się stoi przed faktem… „Wyjechałem i jestem tu od miesiąca… przeżyłem, to reszta jakoś ujdzie”. Problem leży w ludziach którzy zostali… Zazdroszczą, martwią się, tęsknią, … już od pierwszych minut po wyjeździe…
Tego typu sytuacje dają wiele do myślenia. Mając czas na zastanawianie się doszedłem do wniosku, że nie tylko brak mi odwagi by wyjechać, ale także jestem zbyt leniwy…
Czy powinienem siedzieć w kraju w ciepłym i wygodnym biurze i dalej pracować w firmie, gdzie zagrzałem już własne miejsce i mogę liczyć na stałość zatrudnienia, czy powinienem pójść na całość i wyjechać choćby do Holandii by pracować w rzeźni? Jeszcze nie wiem co zrobić z tym fantem, ale z pewnością coś będę musiał…